czwartek, 10 stycznia 2013

Niewinność zmieniała się w pragnienie…



Wielogodzinne rozmowy sprawiały nam ogromną przyjemność, ale od początku… 

Widywaliśmy się codziennie wymieniając uprzejme dzień dobry
Z czasem przeobraziło się w zdawkową wymianę zdań i niepewne cześć… 
Czasami zapukał do drzwi, by dopytać o coś, czy też coś pożyczyć. 

Coraz częściej łapałam jego spojrzenie, które zatrzymywało mnie na dłużej, już wtedy wiedziałam, w jakim jest nastroju. 

Pierwsze spotkanie, pierwsze dłuższe rozmowy, miło spędzony czas. 

Czułam jak mi się przygląda, szczególnie kiedy wracał z pracy, za każdym razem spoglądał na mój balkon. W piękne i słoneczne dni to mój popołudniowy azyl. 
Wiedział o tym… 
Gdy wychodził z klatki schodowej lub zanim do niej wszedł nasze spojrzenia się krzyżowały. 
Zanim wsiadł do samochodu zawsze się odwrócił i spojrzał w górę.  
Uśmiech  pojawiał się automatycznie na widok znajomej postaci… 

Wymiana numerów telefonów… 

Kolejne spotkanie i kolejne, kolejne… coraz większe przyzwyczajenie – wtedy o tym jeszcze tak myślałam! 

Z czasem niewinne przypadkowe spotkania przemieniły się w niecierpliwe oczekiwanie na dłuższą rozmowę, gest pełen czułości, czy choćby zwyczajne przytulenie.

Niewinność zmieniała się w pragnienie… 

Przyzwyczajenie zaś - w miłość… 


Warto posłuchać...

„…czy jest jeszcze coś, co mogłoby dziś...
na czas zawrócić nas
zmienić zdarzeń bieg
gdy rozpędzeni gnamy wbrew przestrogom?...”
„Nad przepaścią” Bracia  
 



2 komentarze: